Starzenie się polskiego społeczeństwa może zdemolować finanse publiczne, prowadząc do nieograniczonego wzrostu długu publicznego. Przeciwdziałać temu trzeba już teraz – poinformował serwis Rp.pl
Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych, skomentował najnowsze analizy OECD, jako że leci na nas meteoryt kryzysu demograficznego, przedstawione w przeglądzie polskiej gospodarki w 2023 r.
Prezes Dudek wyliczył, że gdyby do tego doszło, to zamiast borykać się z 1,5 bln zł długu, mowa byłaby już o 4 bln zł, licząc w dzisiejszych cenach.
Te czarne wizje dla polskich finansów narysowano przy założeniu, że państwo z jednej strony reaguje na potrzeby starzejącego się społeczeństwa, z drugiej zaś strony nie dokonuje żadnych zmian w innych obszarach swoich polityk. To znaczy rosną wydatki na emerytury, na opiekę, zdrowie i edukację osób starszych, a także wydatki związane z ubóstwem emerytalnym - stwierdzono.
Jak zaznacza OECD w swoim raporcie, tzw. stopa zastąpienia, czyli to, ile procent ostatnich zarobków wynosić będzie emerytura, ma być w Polsce jedną z najniższych wśród krajów OECD. To ok. 35 proc., podczas gdy średnia przekraczać może 60 proc. A fakt, że politycy zwykle nie pozostają obojętni na „głodowe” świadczenia osób starszych, potwierdza choćby polityka rządu PiS, czyli 13. i 14. emerytura czy korzystniejszy, niż wynikałoby to z przepisów sposób waloryzacji świadczeń – czytamy w informacji.
W opisywanym scenariuszu zakłada się również, że państwo nie ogranicza żadnych innych swoich wydatków (np. na obronność czy bezpieczeństwo publiczne) i nie dokonuje żadnych zmian po stronie dochodowej, co powoduje znaczące ubytki we wpływach z podatków i składek - wskazano.
OECD przedstawia też inne możliwe ścieżki na przyszłość. Przykładowo, gdyby państwo postarało się zrekompensować koszty starzenia się społeczeństwa, np. zwiększając podatki i składki, zadłużenie mogłoby pozostać mniej więcej na podobnym poziomie jak obecnie.
W scenariuszu reform dług publiczny w relacji do PKB może się nawet obniżyć. OECD zaleca takie reformy jak wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn, zwiększenie aktywności zawodowej społeczeństwa czy deregulację i cyfryzację gospodarki, tak by przyspieszyć tempo wzrostu gospodarczego - stwierdzono.
Politycy są w trudnej sytuacji: z wieku emerytalnego uczynili kategorię polityczną, a nie ekonomiczną. Traktują go więc jak gorący kartofel wyjęty z paleniska, który parzy dłonie.
Który z tych scenariuszy jest najbardziej prawdopodobny? – Każdy jest możliwy, zależy, jakie działania podejmiemy – skomentował Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorstw Polskich. – Najważniejsze, by zacząć o tym dyskutować już teraz. I to ponad podziałami politycznymi, bo kryzys demograficzny w horyzoncie dwóch–trzech dekad stanowi fundamentalne wyzwanie i dla finansów publicznych, i dla gospodarki – podkreślił Kozłowski.
Jak przypomniał, wedle prognoz grupy roboczej ds. starzenia się przy Komisji Europejskiej, już około 2055 r. liczba osób pracujących, czyli płacących podatki i składki, zrówna się z liczbą osób w wieku powyżej 65 lat (potem może być nawet niższa).
– Jeszcze niedawno trzy osoby „składkujące” zapewniały świadczenie jednej osobie na emeryturze czy rencie. W ciągu około trzech dekad dojdziemy do stanu, gdy ta relacje będzie wynosić jednej do jednego – ostrzega Kozłowski. Gdyby wówczas dochody systemu emerytalnego miały pokrywać w pełni wydatki, składki musiałyby by być kilkakrotnie wyższe, co byłoby obciążeniem nie do udźwignięcie dla pracujących - podano.
Jak sprostać takim wyzwaniom? Na to pytanie eksperci będę starać się odpowiedzieć choćby na poniedziałkowej debacie „Okrągły stół – wyzwania demograficzne” organizowanej przez Federację Przedsiębiorców Polskich. Dyskusja skupić się ma na obszarach, które są kluczowe dla złagodzenia skutków kryzysu demograficznego .
Z jednej strony chodzi choćby o wydłużenie aktywności zawodowej osób starszych. To pierwsze byłoby możliwe w efekcie wydłużenia wieku emerytalnego, ale skoro obecnie tematu nie chce podjąć żadne ugrupowanie polityczne, to nie ma się co oszukiwać, że do tego dojdzie – wynika z treści.
Polityka społeczna odzwierciedla perspektywę władzy, a nie realne potrzeby – uważa prof. Irena Kotowska, ekonomistka z SGH. Dobrze funkcjonujące usługi publiczne zwiększają poczucie bezpieczeństwa rodzin.
– W krótkim terminie najłatwiejsze do przeprowadzenia byłoby raczej zwiększenie aktywności społeczeństwa w ogóle, szczególnie osób 50+, poprzez upowszechnienie elastycznych form pracy, pracy zdalnej, w niepełnym wymiarze czasu, obniżanie barier do podjęcia pracy dla opiekunów dzieci i innych podopiecznych – wyliczył Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.
– Pilnie potrzebujmy przemyślanej polityka migracyjnej, zachęcającej migrantów do integracji społecznej, co w średnim terminie może zwiększyć zasoby rynku pracy – dodaje Sobolewski. – Niezwykle ważna jest dziś też troska o liczbę ludności, czyli wyższą dzietność, choć efekty zobaczyć możemy dopiero w długim terminie, najwcześniej za dwie dekady – podkreślił Sobolewski.
To nie tak, że wystarczy sypnąć trochę pieniędzy i zaraz, tu cytat z filmu „Dziewięć miesięcy” z Hughem Grantem, kobiety „rodzą jak oszalałe”. Tak właśnie kalkulował PiS i poniósł klęskę. W kwestii polityki prorodzinnej warto natomiast podpatrywać Czechów.
– Trzeba jasno sobie powiedzieć, że w każdym obszarze polityki demograficznej trudno liczyć na szybkie sukcesy – skomentował Antoni Kolek z Instytutu Emerytalnego.
– Ale działania trzeba podejmować, i to bardzo kompleksowo, na bardzo wielu polach – podkreślił. – Weźmy chociażby potrzeby młodych ludzi w odniesieniu do wzrostu dzietności – zaznaczył Kolek.
Jak wskazał, nie wystarczą dodatki pieniężne (czyli 500+), trzeba pomyśleć o zwiększenie dostępności mieszkań, dostępu do dobrzej płatnych i rozwojowych miejsc pracy, poczucia bezpieczeństwa kobiet w ciąży itp.
Już jesteśmy w kryzysie demograficznym: w ciągu dekady liczba Polaków zmniejszyła się o niemal 2 mln. Można nieco zmienić trajektorię tego kryzysowego meteorytu, ale na pewno on w nas uderzy. Sytuację może złagodzić szereg działań: kompleksowa polityka migracyjna, podnoszenie aktywności zawodowej Polaków, która jest niska na tle krajów UE, wydłużenie wieku przejścia w stan spoczynku czy zwiększenie dzietności. Choć w tym ostatnim przypadku rzeczywistość jest bezlitosna – pokazuje, że nawet bardzo kosztowne programy nie przynoszą wymiernych efektów. Trzeba też działać na rzecz przyspieszenia wzrostu gospodarczego. Tu ważne są takie kwestie jak konieczność deregulacji i znoszenie barier dla przedsiębiorczości – napisano w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Głos
Źródło: Rp.pl