Reakcja rynków na propozycje Donalda Tuska i Karola Nawrockiego

Reakcja rynków na propozycje Donalda Tuska i Karola Nawrockiego

Nadmierne wydatki państwa mogą skończyć się dla Polski poważnymi konsekwencjami ze strony rynków finansowych – ostrzegał w programie "Onet Rano. Finansowo" Rafał Benecki, główny ekonomista ING. 

Tak skomentował pomysł zwolnień podatkowych od drugiego dziecka do 140 tys. zł i podniesienie kwoty wolnej od podatku do 60 tys. zł.
— Karząca ręka rynków może zadziałać w formie np. osłabienia waluty — dodał.

Zauważył, że zagraniczni inwestorzy od lat nie kupują polskich obligacji, a deficyt finansowany jest głównie krajowo. "Ale to nie znaczy, że karząca ręka rynku nie zadziała" — przekonywał

Podaje też niedawny przykład Wielkiej Brytanii – czytamy dalej.

Zarówno zwolnienie podatkowe dla rodzin od drugiego dziecka oraz podwyższenie kwoty wolnej od podatku to obietnice wyborcze prezydenta Karola Nawrockiego z kampanii wyborczej. Choć przypomnijmy, że wzrost kwoty wolnej obiecywała również przed wyborami w 2023 r. Koalicja Obywatelska w swoich 100 konkretach na 100 dni rządów.

Do tych pomysłów odniósł się ekonomista Rafał Benecki. "Dzisiaj Polska jest krajem, który ma drugi najwyższy deficyt budżetowy w Unii Europejskiej. Te propozycje, o których mówił prezydent elekt, oznaczają dodatkowe wydatki powyżej 100 mld złotych, 2,5 proc. PKB. To by oznaczało, że deficyt budżetowy w 2026 r. mógłby nawet wynieść około 8 proc. PKB. I moglibyśmy przebić Rumunię i mieć najwyższy deficyt budżetowy w Unii Europejskiej" — skomentował.

"Sytuacja niestety przypomina tę z 2000-2001 r." – podkreślił Benecki. 

Ekonomista przypomina, że wówczas, w przededniu kampanii wyborczej, padało wiele obietnic wydatkowych, a "dziura Bauca" zmusiła polityków do wycofania się z części planów pod presją rynków. "Wtedy łączny deficyt wynosił 100 mld. Dzisiaj te nowe, dodatkowe propozycje wynoszą ponad 100 mld. Myślę, że nie jest roztropne, by to proponować. To nie są najpilniejsze potrzeby polskiej gospodarki" – ocenił Rafał Benecki.

Jego zdaniem, priorytety powinny być dziś zupełnie inne. "Jesteśmy krajem przyfrontowym, musimy się zbroić po to, żeby odstraszać potencjalnego agresora. Polska również potrzebuje wspierać sektor przedsiębiorstw. Po wielu latach bardzo hojnej agendy wydatkowej, dzisiaj mamy jeden z wyższych udziałów wydatków socjalnych w PKB i w budżecie. (...) Potrzebujemy dzisiaj wsparcia obronności i sektora przedsiębiorstw. Konkurencyjności polskiej gospodarki" — ocenił.

Benecki ostrzegł, że pole manewru w budżecie jest niewielkie i nawet jeśli pojawi się przestrzeń na nowe wydatki, "musimy je rozłożyć w czasie" – napisano dalej.

Przypomniał, że "jeżeli politycy przesadzają z wydatkami, to rynki finansowe przywołują ich do porządku. Wtedy rosną rentowności polskich obligacji, bo popyt na nie spada i Polska ma problemy z finansowaniem tych potrzeb.

Tak dokładnie działał mechanizm dyscyplinowania polityków w 2001 r., kiedy mieliśmy tzw. dziurę Bauca i potem trzeba było gros tych wydatków po prostu wycofać z Sejmu, bo rynki finansowe pokazały czerwoną kartkę politykom" – czytamy.

Podobny mechanizm zadziałał niedawno w Wielkiej Brytanii, kiedy rząd Liz Truss zaproponował ogromne wydatki, a rynki zareagowały gwałtownym wzrostem rentowności obligacji. "Dzisiaj wydaje mi się, że my, oceniając, dokonując swojej decyzji, wyborcy powinni zobaczyć, czy propozycje wydatkowe pasują do możliwości polskiego budżetu, czy my jesteśmy w stanie to sfinansować, czy to nam gwarantuje stabilność finansową" – apelował ekonomista.

Benecki zauważa, że obecnie "karząca ręka rynków finansowych działa troszkę słabiej", bo zagraniczni inwestorzy od lat nie kupują polskich obligacji, a deficyt finansowany jest głównie krajowo. "Ale to nie znaczy, że karząca ręka rynku nie zadziała. Ona może zadziałać w formie np. osłabienia waluty. Albo nie będziemy mogli sprzedawać obligacji w walutach obcych, więc ten element korekty jest oddalony, ale on przyjdzie" – ostrzegł. 
 

Główny ekonomista ING podkreśla, że "tylko bogaty kraj stać na duże wydatki budżetowe. Jeżeli chcemy być Izraelem albo Koreą Południową, musimy mieć bardzo silną gospodarkę. To są kraje, które są frontowymi krajami. Jeżeli chcemy się przygotować na konfrontację i odstraszać, potrzebujemy mieć silną gospodarkę, duże wpływy podatkowe i finansować właśnie wydatki militarne po to, żeby nie doszło do wojny" — ocenił w podsumowaniu.  (jmk)

Foto: Pixabay.com //
Źródlo: Businessinsider.com.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.