Rynek pracy jest przepełniony bezrobotnymi absolwentami uczelni wyższych. Uniwersytety „produkują” magistrów, którym coraz trudniej będzie znaleźć pracę zgodną z kompetencjami.
Studia od lat nie są już gwarancją sukcesu zawodowego. Z „Barometru Zawodów” przygotowanego na zlecenie Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii wynika, które kierunki studiów tracą na znaczeniu na rynku pracy – podał serwis Radiozet.pl.
Nadwyżki absolwentów dotyczą głównie humanistów, ale od miesięcy analitycy odnotowują jeszcze jeden trend: nadprodukcję ekonomistów, którym coraz trudniej będzie znaleźć pracę – czytamy w informacji.
Od lat problemy ze znalezieniem pracy mają socjologowie, filozofowie czy politolodzy. Pandemia osłabiła też popyt na pracowników biur podróży – wynika z „Barometru Zawodów”. Analitycy z agencji Personnel Service wskazują, które kierunki studiów z perspektywy rynku pracy, mogą okazać się stratą czasu i pieniędzy.
Zdaniem analityków powszechne stało się przekonanie o braku oczekiwanych perspektyw na rynku pracy po kierunkach humanistycznych. Do kierunków takich jak socjologia czy politologia dołącza… ekonomia – podano dalej.
W aż 10 na 16 województw w 2021 roku występuje nadwyżka ekonomistów – wynika z raportu. W ubiegłym roku akademickim studia na tym kierunku zaczęło 17 tysięcy studentów – napisano w informacji.
Młodzi, którzy nie są przekonani do tego, że ekonomia to najlepszy wybór, powinni postawić na inne kierunki. Aktualnie jednym z lepszych wyborów wydaje się m.in. informatyka, robotyka czy medycyna – wskazano w treści.
Eksperci wskazują, że alternatywą dla ekonomistów może być praca w rachunkowości lub księgowości.
Wśród najczęściej wymienianych profesji nadwyżkowych, oprócz ekonomistów, można wskazać pracowników biur podróży i organizatorów obsługi turystycznej, socjologów lub innych przedstawicieli zawodów humanistycznych – filozofów, historyków czy politologów – podsumował serwis Radiozet.pl. (jmk)
Źródło i czytaj więcej: Radiozet.pl