Stan zagrożenia większy niż kiedykolwiek” – ostrzegał minister rolnictwa Czesław Siekierski. Chodzi o kolejne ogniska pryszczycy odkryte za naszą południową granicą. Wystarczy niekorzystna pogoda, by wirus rozprzestrzenił się jeszcze bardziej – podał serwis MSN.com/pl.
Potwierdzono kolejne, piąte już ognisko pryszczycy w Słowacji. Choroba zaatakowała w miejscowości Plavecký Štvrtok na zachodzie kraju, niedaleko Austrii i Czech. Tym samym rozprzestrzeniła się ok. 100 km od poprzednich czterech ognisk. Tę informację w niedzielę wieczorem potwierdził minister rolnictwa Słowacji Richard Takáč – podano.
Jak czytamy w informacji - „Pryszczycy w Polsce nie ma, ale stan zagrożenia większy niż kiedykolwiek" powiedział Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi", Czesław Siekierski.
„Stan nadzwyczajny na Słowacji, gdzie odkryto kolejne ogniska choroby i nowe przypadki na Węgrzech – dziś tę sytuację analizowaliśmy na kolejnym już sztabie kryzysowym w MRIRW” – napisał na platformie X minister.
Podkreślił, że na przejściach towarowych na granicach ze Słowację i Czechami, prowadzone są intensywne kontrole we współpracy z Policją, Strażą Graniczną, Krajową Administracją Skarbową i Inspekcją Transportu Drogowego - zaznaczono.
Czesław Siekierski zaapelował także do rolników, by nie korzystali z żadnych „okazji cenowych”, ponieważ w tym momencie wszystkie mocno zaniżane ceny atrakcyjnych produktów, towarów i zwierząt są wielkim ryzykiem - podkreślono.
Kilka dni temu na terenie Słowacji wykryto pierwsze przypadki pryszczycy. Sytuacja rozwija się w alarmującym tempie. Obecnie potwierdzono już pięć ognisk choroby, a każde kolejne wykrycie zwiększa ryzyko rozprzestrzenienia się wirusa na inne kraje, w tym na Polskę. Słowackie służby weterynaryjne podjęły natychmiastowe działania, w tym likwidację zakażonych stad oraz ograniczenia transportu zwierząt, jednak skala zagrożenia pozostaje wysoka. W ostatnich dniach nowe przypadki odnotowano również na Węgrzech, co oczywiście potęguje niepokój w regionie – napisano dalej.
Polska, jak na razie, jest krajem wolnym od pryszczycy – ostatni przypadek tej choroby odnotowano u nas w 1971 roku. Od tamtej pory obowiązują surowe przepisy dotyczące importu zwierząt i produktów pochodzenia zwierzęcego, a także procedury mające na celu szybkie wykrycie i zwalczenie potencjalnego zagrożenia. Mimo tego eksperci ostrzegają, że teraz choroba może łatwo przedostać się na terytorium Polski, zwłaszcza w przypadku niekontrolowanego przemieszczania się zakażonych zwierząt lub produktów pochodzących z rejonów objętych epidemią – zaznaczono.
Pryszczyca to wysoce zakaźna wirusowa choroba zwierząt parzystokopytnych, takich jak bydło, świnie, owce czy kozy. Wywołuje ją wirus z rodziny pikornawirusów, który atakuje głównie błony śluzowe jamy ustnej i kończyn. Objawy obejmują wysoką gorączkę, pęcherze na języku, wargach i dziąsłach, co powoduje spadek apetytu, a także w okolicy racic, co z kolei prowadzi do trudności w poruszaniu się – wyjaśnił serwis.
Choroba rozprzestrzenia się bardzo łatwo – poprzez kontakt bezpośredni, powietrze (wiatr!), wodę, paszę, a nawet sprzęt rolniczy czy odzież osób mających styczność z zakażonymi zwierzętami – napisano dalej.
Chociaż dla ludzi pryszczyca nie stanowi większego zagrożenia, jej skutki gospodarcze mogą być katastrofalne. W krajach, w których pojawiają się ogniska tej choroby, dochodzi do masowego uboju zwierząt oraz zamknięcia rynków eksportowych, a to wiąże się z ogromnymi stratami dla rolników i całej branży hodowlanej – wskazano w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Pixabay.com
Źródło: MSN.com/pl
Kolejne ogniska pryszczycy na Słowacji
