Obowiązek zgłaszania umów do dzieło miał dać ZUS po pierwsze wiedzę o ich liczbie, a po drugie podstawę do ewentualnego przekształcenia takiej umowy w umowę, która będzie oskładkowana. Jednak ci, którzy zawierają tylko umowy o dzieło (nie mają pracowników), nie będą musieli ich zgłaszać, a z kolei takiemu obowiązkowi będą podlegały umowy o dzieło zawarte między przedsiębiorcą a przedsiębiorcą - podał serwis Prawo.pl.
Od stycznia wchodzi obowiązek raportowania umów o dzieło do ZUS – poinformował serwis Prawo.pl
Michał Wolańczuk, radca prawny z kancelarii Bogdan Chudoba Adwokaci spółka partnerska w Krakowie, zwrócił uwagę na pierwszy problem. W jego ocenie przepis nakłada obowiązek zgłaszania do ZUS umów o dzieło nie tylko z osobami zatrudnionymi na umowie cywilno-prawnej, ale także wszelkich umów o dzieło podpisanych z innym przedsiębiorcą (umowy B2B).
- Jeżeli jest to zamierzone działanie ustawodawcy, to jest to błąd sam w sobie. Zakładam jednak, że jest to niezamierzone działanie. Wskazuje na to choćby projekt rozporządzenia ustalającego wzór formularza zgłoszeniowego (RUD), który odnosi się do danych osób fizycznych, a nie przedsiębiorców (należy podać pesel i miejsce zamieszkania, a nie NIP i miejsce prowadzenia działalności przez wykonawcę dzieła) - tłumaczył mec. Wolańczuk, cytowany przez Prawo.pl.
Radca prawny Magdalena Januszewska, specjalizująca się w prawie pracy, ubezpieczeń i zabezpieczenia społecznego, podkreśliła zaś, że nowe prawo zobowiązuje do zgłaszania umów o dzieło "płatników" składek społecznych, a to, kto jest "płatnikiem" jest ściśle określone w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych. - Płatnikiem nie jest więc np. spółka z o.o., która nikogo nie zatrudnia. Jeśli powierzy komuś wykonanie dzieła, to czytając literalnie przepis, nie jest zobowiązana do zgłaszania takiej umowy do ZUS –mówiła serwisowi mec. Januszewska. W jej ocenie wygląda to na przeoczenie ustawodawcy, gdyż intencją było zdaje się rejestrowanie umów bez względu na to, na czyją rzecz są wykonywane, pominąwszy pracodawcę.
Także Łukasz Kuczkowski, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski, był zdania, że przepis zawiera lukę w prawie, dzięki której przedsiębiorcy, którzy nie zatrudniają pracowników i nie są płatnikami składek w rozumieniu ustawy o ubezpieczeniach społecznych, nie będą mieli obowiązku zgłaszania umów o dzieło, nawet jeżeli zawrą je po 1 stycznia. Według niego firmy mogą więc zrestrukturyzować się, powołując spółki, w których będzie tylko zarząd i do nich przerzucić umowy o dzieło. – To nie jest zabronione – zaznaczył w rozmowie z serwisem mecenas.
Z drugiej strony - jak mówiła mec. Januszewska - zgłaszającym umowę o dzieło mają być także osoby fizyczne. Co to oznacza w praktyce? - Jeśli ktoś zawrze umowę o dzieło na namalowanie portretu pradziadka, to musi zgłosić taką umowę do ZUS - wyjaśniła prawniczka.
W ocenie wielu ekspertów, obowiązek ewidencjonowania umów o dzieło nie oznacza automatycznie ich oskładkowania, ale stanowi pierwszy krok na drodze do objęcia tych umów obowiązkowymi ubezpieczeniami. Zanim jednak do tego dojdzie, ZUS wykorzysta ewidencję do kontrolowania płatników.
- Skoro umowy o dzieło nie są objęte składkami na ubezpieczenie społeczne to po co ZUS taka informacja? Dlaczego nakładane są na przedsiębiorców dodatkowe obowiązki informacyjne? Rozumiem, że ZUS chce wiedzieć, które podmioty zawierają takie umowy, by móc potem je skontrolować. Dziś nie ma narzędzi, które pozwalałyby je namierzyć – mówił serwisowi Łukasz Kuczkowski. - Dzięki wykazowi, ZUS będzie mógł kontrolować firmy i próbować według swojej oceny uznawać te umowy za podlegające oskładkowaniu. Tyle tylko, że moim zdaniem ZUS nie ma prawa narzucić stronom rodzaju zawartej umowy. Może to zrobić sąd – napisano w informacji. (jmk)
Źródło i czytaj więcej: Prawo.pl