Wyceniono obietnice prezydenta

Wyceniono obietnice prezydenta

Nowy prezydent Karol Nawrocki ma szereg propozycji zmniejszających obciążenia dla naszych portfeli. Na razie precyzyjne wyliczenia kosztów są niemożliwe, ale wiadomo, że mogą iść w dziesiątki miliardów złotych. Czy budżet na to stać? - próbę odpowiedzi na tak postawione pytanie podjął serwis Rp.pl

Dzisiaj 8 sierpnia prezydent Karol Nawrocki zaprezentuje jeden z projektów ustaw wchodzący w skład „pancerza podatkowego” – zapowiedział rzecznik nowego prezydenta Rafał Leśkiewicz. Prawdopodobnie będzie to propozycja obniżki stawki VAT 23 do 22 proc. lub wprowadzenia zerowego PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci – podano.

„Pancerz podatkowy”, promowany przez Karola Nawrockiego jeszcze podczas kampanii wyborczej, ma być swoistą tarczą chroniącą Polaków przed wysokimi daninami. Pakiet proponowanych zmian obejmuje tu (oprócz zmian w VAT i ulgi dla rodzin) również podniesienie progu podatkowego w PIT do 140 tys., likwidację podatku Belki i kwotową waloryzację emerytur. Sprawdzono, jakie koszty dla finansów publicznych może oznaczać realizacja tych propozycji – napisano.

Choć obniżka podstawowej stawki VAT o 1 pkt proc. nie wydaje się radykalną zmianą, dla budżetu państwa oznaczałoby spory ubytek dochodów. O ile? Jeszcze w 2022 r. ówczesne Ministerstwo Finansów wyliczało, że 22 proc. VAT wobec 23 proc. to mniejsze wpływy o ok. 12,6 mld zł rocznie. Obecnie ten koszt, przy sporej inflacji z ostatnich lat, można szacować na ok. 15 mld zł. Oznaczałoby to ubytek wpływów z tego podatku o ok. 5 proc. (w 2024 r. wyniosły one ok. 288 mld zł) – zaznaczył serwis.

Patrząc z punktu widzenia konsumentów, niższy VAT oznacza niższe ceny wielu produktów i usług i niższe wydatki. Obecnie stawką 23 proc. objętych jest duża grupa towarów, choćby takie jak sprzęt AGD i RTV, odzież, kosmetyki, samochody, także paliwa, energia elektryczna czy usługi telekomunikacyjne. Warto dodać, że podstawowa stawka VAT została „tymczasowo” podwyższona do 23 proc. (z 22 proc.) w 2011 r. - przypomniano w treści informacji
 
Pomysł wprowadzenia zerowego PIT dla rodzin wychowujących co najmniej dwoje dzieci wydaje się najbardziej kosztowny, choć wyliczenia co do skutków budżetowych są bardzo różne. Jak podał portal Money.pl, według ekspertów Karola Nawrockiego ubytki w budżecie z tytułu tej ulgi podatkowej mogą sięgnąć ok. 13 mld, a według ekspertów MF – nawet 29 mld zł.

Tak duże rozbieżności mogą wynikać z przyjętych założeń do szczegółów rozwiązań. Przykładowo, jeśli to zwolnienie miałoby objąć tylko podatników w pierwszym progu podatkowym, koszty zapewne byłyby mniejsze (jeśli wszystkich, w tym tych najbogatszych, osiągających milionowe dochody – zapewne większe) – podkreślono.

Kto mógłby skorzystać? Z szacunków serwisu wynika, że nawet 1,86 mln rodzin (a jeśli rodzinę tworzą dwie osoby dorosłe i każdemu miałaby przysługiwać ulga – ponad 3,6 mln podatników). Liczbę rodzin z dwójką dzieci można szacować bowiem na ok. 1,6 mln, a z trójką dzieci – na ok. 0,27 mln. Trzeba przy tym dodać, że zerowym PIT już obecnie objęte są rodziny z czwórką pociech i więcej, a także osoby młode – do 26 roku życia – czytamy w treści.
 
Z zerowym podatkiem dla rodzin z dziećmi ściśle wiąże się też druga propozycja nowego prezydenta jeśli chodzi o zmiany w systemie PIT, czyli podniesienie drugiego progu podatkowego z obecnych 120 tys. zł do 140 tys. zł. Koszty tego rozwiązania firma Colliers oszacowała na ok. 8,5 mld zł rocznie - wskazano.

Taka zmiana oznacza, że więcej Polaków rozliczających się według skali, pozostawałoby w pierwszym progu podatkowym i płaciłoby 12 proc. PIT od swoich dochodów. Za to tych w drugim progu, ze stawką 32 proc. (dla nadwyżki ponad 140 tys. zł), byłoby znacząco mniej. Podajemy, że wedle ostatnich danych MF (za 2023 r.) podatników w pierwszym progu było 24,2 mln (a przeciętny podatek wyniósł ok. 2 tys. zł), tych w drugim progu – 1,3 mln (a przeciętna danina wyniosła tu niemal 30 tys. zł) – napisano.

Ofensywę legislacyjną Karola Nawrockiego w kwestiach podatkowych uzupełniać ma zniesienie tzw. podatku Belki dla dochodów do 140 tys. zł. Obecnie 19-proc. daniną od zysków kapitałowych objęte są dochody Polaków np. z tytułu odsetek uzyskiwanych z lokat bankowych i obligacji skarbowych czy dochody ze sprzedaży akcji – wskazano dalej.

W 2024 r. budżet uzyskał z podatku Belki 10,6 mld zł, w tym 7,4 mld z opodatkowania odsetek, a 3,2 mld zł – z odpłatnego zbycia papierów wartościowych. Teoretycznie więc likwidacja tej daniny w całości to ubytek w kasie państwa rzędu właśnie 10,6 mld zł rocznie. W praktyce może to wyglądać bardzo różnie, bo największe żniwa podatek przynosi przy wysokich stopach procentowych NBP. Im niższe stopy, im większe cięcia stóp, tym kasa państwa zyskuje mniej – zaznaczono w treści.

Pomysł podwojenia kwoty wolnej od podatku z 30 tys. zł do 60 tys. zł akurat nie jest flagową propozycją Karola Nawrockiego. Jest to bowiem obietnica wyborcza Koalicji Obywatelskiej, na razie, niezrealizowana. Prezydent deklaruje jednak, że „może pomóc” rządowi w dotrzymywaniu słowa i sam może złożyć projekt odpowiedniej ustawy – czytamy dalej.

W tym przypadku koszty są akurat dobrze wyliczone. Resort finansów oszacował je na aż 55,9 mld zł, przy zachowaniu innych parametrów systemu bez zmian. To ogromna kwota, skoro w 2024 r. Polacy rozliczający się według skali podatkowej wpłacili do budżetu państwa 106 mld zł. - wskazano.

Dla podatników kwota wolna od podatku na poziomie 60 tys. zł to oczywiście bardzo korzystna zmiana. Osoba zarabiająca do 5 tys. zł miesięcznie nie musiałaby w ogóle płacić PIT. Inna sprawa, że nie wszyscy mogliby skorzystać z tej zmiany, chodzi tu np. podatników nierozliczających według skali podatkowej, ale na zasadach ryczałtowych czy korzystających z 19-proc. PIT liniowego – zaznaczono.

Karol Nawrocki w swojej kampanii obiecał też „prezenty” dla osób starszych. Jego propozycja to zmiany w systemie waloryzacji emerytur, tak by podwyżka wynosiła co najmniej 150 zł i była zawsze powyżej inflacji – napisano dalej.

Koszty tej propozycji, wobec zwykłych mechanizmów corocznej waloryzacji świadczeń emerytalnych w oparciu o inflację i wzrost wynagrodzeń w gospodarce, trudno precyzyjnie oszacować. Według firmy Colliers może chodzić o 6-7 mld zł rocznie – wyliczono.

Warto dodać, że w kwietniu 2025 roku przeciętna emerytura wyniosła niemal 4,2 tys. zł brutto i była o 250 zł wyższa niż przed coroczną waloryzacją. Emerytura minimalna wzrosła w ciągu roku o 107 zł na miesiąc (przy 5,5 proc. waloryzacji) do ok. 1,88 tys. zł – podano w treści

W przeliczeniu na jednego mieszkańca wydatki publiczne wyniosły w 2024 roku już niemal 48 tys. zł – napisano. 

Łącznie koszty realizacji propozycji nowego prezydenta mogą sięgać od 54 mld zł do nawet 125 mld zł. Przy czym faktycznie ich oszacowanie wymagałoby dogłębnej analizy (skoro stanowią one poważną ingerencję w system podatkowy, a część się pokrywa w skutkach – np. zerowy PIT dla rodzin i podwyżka kwoty wolnej) - zaznaczono.

Niemniej mowa o kosztach rzędu kilkudziesięciu miliardów złotych rocznie. Do tego trzeba by też doliczyć skutki innych propozycji prezydenta, np. powołania funduszy wsparcia nowych technologii, jakiejś formy programu mieszkaniowego dla Polaków, czy ustalenie wydatków na obronności na poziomie 5 proc. PKB – dodano w informacji.

Czy budżet państwa na to stać? Przedstawiciele obecnego rządu jasno odpowiadają – na razie absolutnie nie. Finanse publiczne są zbyt obciążone nakładami na poprawę bezpieczeństwa militarnego Polski. Deficyt w kasie państwa notuje rekordowo wysokie poziomy (w tym roku tylko w budżecie centralnym ma wynieść 289 mld zł) i tak ma pozostać przez kilka najbliższych lat, a dług publiczny wkrótce przebije konstytucyjny limit 60 proc. PKB – zaznaczono w podsumowaniu.  (jmk)

Foto: Pixabay.com //
Źródło: Rp.pl

Publish the Menu module to "offcanvas" position. Here you can publish other modules as well.
Learn More.