Koniec z przestawianiem zegarków o trzeciej nad ranem? Ten rytuał, który od lat zaburza nasz sen i samopoczucie, może wkrótce przejść do historii. Polska i Unia Europejska szykują decyzję, która może na zawsze zakończyć zmianę czasu – czytamy w informacji serwisu Forsal.pl.
Trudno znaleźć jakiekolwiek zalety zmiany czasu – na pierwszy plan wysuwają się jej negatywne skutki dla zdrowia. Kwestie zdrowotne to jednak nie wszystko – zmiana czasu pociąga za sobą również wymierne koszty ekonomiczne. Pracownicy spędzają w pracy więcej czasu, a pracodawcy muszą liczyć się z dodatkowymi kosztami. Zmiana czasu ma więc bezpośredni wpływ na organizację i ekonomię pracy – wskazał serwis.
Unia Europejska również ma dość ciągłych zmian czasu – jednak mimo licznych dyskusji wciąż nie podjęto ostatecznej decyzji w tej sprawie – stwierdzono.
Zmiana czasu od lat budzi kontrowersje – nie tylko ze względu na zamieszanie z zegarkami, ale przede wszystkim przez wpływ na nasze zdrowie.
Jak wyjaśniła prof. Marta Jackowska, psycholożka zdrowia z Uniwersytetu SWPS w Sopocie, przestawianie zegarków to ingerencja w nasz zegar biologiczny. „Funkcje naszego organizmu, takie jak sen, czuwanie, trawienie, temperatura ciała czy nawet nastrój, są regulowane przez nasz zegar biologiczny. Jego działanie jest ściśle związane z dostępnością światła i ciemnością. Zmiana czasu zakłóca ten rytm poprzez manipulację światłem” – tłumaczyła prof. Jackowska.
Najbardziej odczuwalnym skutkiem jest niewyspanie i gorszy nastrój. Choć większość osób szybko się przyzwyczaja, to konsekwencje dla zdrowia mogą być poważniejsze, niż się wydaje. „Badania pokazują, że w noc zmiany czasu rośnie ryzyko śmiertelnych wypadków drogowych – zarówno jesienią, jak i wiosną. Notuje się też więcej wypadków w pracy i zawałów serca tuż po przejściu na czas letni” – dodała ekspertka.
„Przed snem powinniśmy się wyciszyć i unikać wszystkiego, co nas pobudza. Dobry sen się po prostu opłaca” – podkreśliła prof. Jackowska.
Serwis przypomniał, iż zmiana czasu została wprowadzona po raz pierwszy w 1916 roku przez Niemców, aby lepiej wykorzystywać światło dzienne i oszczędzać energię. Dziś jednak, jak podkreśla badaczka, mało kto widzi w tym sens - czytamy.
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez Główny Urząd Miar, każda zmiana czasu – zarówno z letniego na zimowy, jak i z zimowego na letni – wywiera zauważalny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie. W październiku, kiedy cofamy zegarki o godzinę do tyłu:
- tracimy dłuższe popołudnia z naturalnym światłem, co przekłada się na mniejszą aktywność na świeżym powietrzu. Tym samym maleje codzienna dawka ruchu, która sprzyja zdrowiu i dobremu nastrojowi. W okresie niedoboru światła słonecznego – charakterystycznym dla jesieni i zimy – zwiększa się również ryzyko tzw. fotodepresji, czyli obniżenia nastroju spowodowanego brakiem słońca;
- zyskujemy jaśniejsze poranki, co można uznać za pozytywny efekt zmiany czasu.
Lepsza widoczność w godzinach porannego szczytu, gdy wiele osób dojeżdża do pracy lub szkoły, przekłada się na większe bezpieczeństwo na drogach i mniejszą liczbę kolizji. Jaśniejsze poranki to również mniejsze zapotrzebowanie na sztuczne oświetlenie w szkołach czy biurach oraz możliwość wcześniejszego rozpoczęcia niektórych prac, które wymagają światła dziennego – np. w budownictwie – napisano.
Okres bezpośrednio po zmianie czasu – niezależnie od kierunku przesunięcia – może stanowić trudność dla osób starszych, chorych i niepełnosprawnych, które funkcjonują w oparciu o stały rytm dnia. Dwukrotne w ciągu roku przesuwanie zegarków nie pozostaje również bez wpływu na zwierzęta domowe i hodowlane. Regularne pory karmienia, spacerów czy udoju krów to dla nich element codziennej rutyny – zmiana tej rutyny, nawet o godzinę, może powodować stres i dezorientację - zaznaczono.
Wydawać by się mogło, że jest to wyłącznie kosmetyczna czynność powodująca raczej drobne niedogodności. Rzeczywistość wygląda jednak zgoła inaczej. Zmiana czasu w Polsce jest bardzo kosztowna, skomplikowana i niesie ze sobą wiele negatywnych konsekwencji ekonomicznych – zaznaczyła w swoim raporcie Fundacja Republikańska.
Zmiana czasu z zimowego na letninie powoduje większych problemów z realizacją usług transportowych – niezależnie od tego, czy mowa o lotnictwie, transporcie kolejowym czy samochodowym. W zasadzie jedyną konsekwencją jest formalne, godzinne opóźnienie - stwierdzono.
Inaczej wygląda to w przypadku powrotu na czas zimowy. W całej Europie oznacza on konieczność wprowadzenia specjalnych, przejściowych rozkładów jazdy obowiązujących tylko przez tę jedną noc w roku. W praktyce pociągi muszą zatrzymać się na najbliższej stacji na godzinę, by uniknąć rozregulowania harmonogramu – wyjaśniono dalej.
Jeszcze więcej zmian dotyczy branży lotniczej, w której wprowadzenie rozkładu zimowego wiąże się m.in. z zawieszaniem połączeń sezonowych, uruchamianiem tras „zimowych” i wzrostem cen biletów na części kierunków. Przewoźnicy muszą przy tym dostosować siatkę połączeń do potrzeb odbiorców usług cargo - podano.
Przesunięcie czasu rodzi też problemy w sektorze bankowości – co pół roku instytucje finansowe muszą przeprowadzać modernizacje systemów informatycznych, co generuje koszty i utrudnienia w dostępie do usług - podkreślono.
Pracownicy spędzają w pracy więcej czasu, a pracodawcy muszą liczyć się z dodatkowymi kosztami. Zmiana czasu ma więc bezpośredni wpływ na organizację i ekonomię pracy.
Zmiana czasu ma również realne konsekwencje dla pracowników i pracodawców. W noc przejścia z czasu letniego na zimowy pracownicy wykonują pracę o godzinę dłużej niż wynika to z obowiązującej normy czasu pracy. W takiej sytuacji przysługuje im dodatkowy czas wolny w danym okresie rozliczeniowym lub wynagrodzenie za nadgodziny – wraz z odpowiednim dodatkiem, jeśli udzielenie czasu wolnego nie jest możliwe – napisano.
Dodatek ten wynosi 100% wynagrodzenia, a jego wypłata następuje wraz z pensją za miesiąc, w którym wystąpiła nadgodzina (czyli w tym przypadku – za październik). Jeśli jednak pracodawca zdecyduje się udzielić czasu wolnego w zamian, może to nastąpić na dwa sposoby:
- na wniosek pracownika – w proporcji 1:1 (za każdą przepracowaną godzinę nadliczbową przysługuje jedna godzina wolnego),
- z inicjatywy pracodawcy – w wymiarze o połowę wyższym, czyli 1,5 godziny wolnego za każdą przepracowaną godzinę.
W obu przypadkach czas wolny powinien zostać udzielony najpóźniej do końca okresu rozliczeniowego - zaznaczono.
Dodatkowe koszty czy konieczność organizacyjnych zmian to jednak nie jedyne problemy, z jakimi muszą się mierzyć przedsiębiorcy. Równie istotnym skutkiem zmiany czasu jest spadek wydajności pracowników w okresie adaptacji, który może potrwać nawet kilka tygodni - wskazano.
Jak wynika z badań cytowanych przez Fundację Republikańską w raporcie na temat zmiany czasu, skutki niedoboru snu i zaburzeń rytmu dobowego są zauważalne już po jednej nocy. W eksperymencie opisanym przez Wagnera, przeprowadzonym na grupie 96 studentów, uczestnicy zostali poproszeni o obejrzenie wykładu przy jednoczesnym monitorowaniu ich zachowania. Każdy z nich mógł korzystać z komputera w trakcie zajęć, a analiza pokazała, że wszyscy to robili – w różnym zakresie.
Badacze sprawdzili również jakość snu uczestników w noc poprzedzającą eksperyment. Okazało się, że osoby, które spały krócej i gorzej, spędzały więcej czasu na przeglądaniu internetu zamiast skupiać się na wykładzie. Brak wypoczynku przekładał się więc bezpośrednio na obniżoną koncentrację i efektywność. Autorzy badań zauważyli, że podobne zjawisko można zaobserwować powszechnie tuż po zmianie czasu – zarówno wśród studentów, jak i pracowników - czytamy.
Dyskusje o rezygnacji z przestawiania zegarków trwają od kilku lat. W 2018 roku Komisja Europejska przeprowadziła ogromne konsultacje publiczne – aż 4,6 mln obywateli UE wzięło w nich udział. Z tego 84% respondentów opowiedziało się za zniesieniem zmian czasu, a 76% wskazało negatywne skutki zdrowotne.
W efekcie powstał projekt dyrektywy COM/2018/639, który miał pozwolić krajom UE wybrać – czas letni lub zimowy – i przy nim pozostać. Planowano, że zmiany skończą się w 2021 roku, ale do dziś państwa członkowskie nie osiągnęły porozumienia. Komisja Europejska zaleciła więc dalsze stosowanie dotychczasowych zasad co najmniej do końca 2026 roku - napisano.
W Polsce temat również wraca jak bumerang. W 2024 roku ówczesny wiceminister klimatu Miłosz Motyka mówił w programie Fakt Live, że zmiana czasu powinna zostać zlikwidowana, bo nie ma sensu ani ekonomicznego, ani zdrowotnego. „Po najbliższej zmianie czasu przyjdzie jeszcze jedna – na czas letni. I chcemy, by to ten czas był właściwy” – deklarował Motyka.
Podobnie wypowiadała się Ewa Kopacz, wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego. Wskazywała, że prace nad likwidacją zmiany czasu faktycznie trwają, choć nie mają jeszcze formy oficjalnego procesu legislacyjnego.
Z kolei minister rozwoju Krzysztof Paszyk zapowiedział, że Polska wykorzysta swoją prezydencję w Radzie UE w 2025 roku, by „przerwać niemoc w tej sprawie”. I rzeczywiście – w kwietniu 2025 roku Polska przeprowadziła konsultacje z innymi krajami.
W czerwcu 2025 roku unijny komisarz ds. transportu Apostolos Dzidzikostas potwierdził, że Komisja Europejska przygotuje nowe badania i propozycje zmian. „Nadszedł czas, by Europa zakończyła te dwa coroczne przesunięcia zegarków” – mówił Dzidzikostas.
Niezależnie od działań UE, 2 kwietnia 2025 roku Polskie Stronnictwo Ludowe – Trzecia Droga złożyło w Sejmie projekt ustawy, który zakłada wprowadzenie całorocznego czasu letniego środkowoeuropejskiego (UTC+2).
Autorzy projektu wskazują, że: „Dwukrotna zmiana czasu w roku nie ma dziś uzasadnienia ani społecznego, ani ekonomicznego. To anachronizm, który szkodzi zdrowiu i gospodarce.” - czytamy dalej.
Według projektu, czasem urzędowym w Polsce miałby być czas letni środkowoeuropejski. Konsultacje społeczne zakończyły się 2 maja 2025 r., a dokument trafił do opinii Komisji Ustawodawczej – choć ta jeszcze jej nie wydała - wskazano.
Polska, jako kraj członkowski Unii Europejskiej, nie może jednostronnie odstąpić od stosowania przepisów wynikających z dyrektywy 2000/84/WE, która reguluje wprowadzenie i odwołanie czasu letniego. Takie samowolne zniesienie zmian czasu oznaczałoby naruszenie prawa unijnego i groziłoby:
- karami finansowymi nałożonymi przez UE,
- problemami z synchronizacją transportu i komunikacji międzynarodowej (loty, kolej, systemy IT).
Najbliższa zmiana czasu – z letniego na zimowy – nastąpi w nocy z 25 na 26 października 2025 roku. O godzinie 3:00 cofniemy zegarki na 2:00, dzięki czemu pośpimy o godzinę dłużej. Po zmianie szybciej będzie robić się ciemno, ale poranki staną się jaśniejsze. Zmiana wynika z rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z 4 marca 2022 r., które reguluje obowiązywanie czasu letniego w latach 2022–2026 – podał serwis.
Na razie wszystko wskazuje, że nie – choć prace w Brukseli i Warszawie przyspieszyły. Jeśli Komisja Europejska i Rada UE dojdą do porozumienia, możliwe, że już w drugiej połowie dekady zmiana czasu przejdzie do historii. Do tego czasu – pozostaje nam co pół roku pamiętać o przestawieniu zegarków – stwierdzono w podsumowaniu. (jmk)
Foto: Pixabay.com //
Źródło: Forsal.pl
